Po śniadaniu nasza rodzina zebrała się, by zdobyć ostatni szczyt Miłosza z listy Korony Gór Polski – Skrzyczne (1257m n.p.m.), najwyższy punkt Beskidu Śląskiego i kultowy cel dla każdego miłośnika polskich gór. Ruszyliśmy pieszo z kwatery, a już od wczesnych godzin żar lał się z nieba, zapowiadając wyjątkowo upalny dzień.
Aby dojść do początku żółtego szlaku, trzeba było pokonać około kilometra od miejsca noclegu. Początek trasy to strome, odkryte podejście wzdłuż wyciągu narciarskiego, które od razu wystawiło nas na próbę – intensywny upał oraz roje dokuczliwych gzów nie ułatwiały wspinaczki. Odsłonięty teren sprawiał, że promienie słońca szybko odbierały siły, dlatego regularne przerwy i łyk wody były niezbędne.

Po mozolnym podejściu w końcu dotarliśmy do górnej stacji kolejki pod Małym Skrzycznem (1211m n.p.m.), gdzie znajduje się niewielki lokal gastronomiczny. Niestety, z powodu braku prądu sprzedaż była chwilowo niemożliwa, jednak obsługa stanęła na wysokości zadania i poczęstowała nas karafką wody z lodem i owocami – orzeźwienie było natychmiastowe i dodało sił na ostatni odcinek.

Od Małego Skrzycznego do głównego szczytu prowadzi już łagodniejszy, zielony szlak niemal po płaskim terenie, a mijane widoki zrekompensowały wszelkie trudy wcześniejszego marszu. 

Po chwili dotarliśmy na szczyt oraz do kultowego schroniska PTTK na Skrzycznem. W schronisku zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcia i przybiliśmy upragnione pieczątki w książeczkach górskich. Kolejnym punktem była zasłużona przerwa na drugie śniadanie, solidne nawodnienie i podziwianie rozległej panoramy Beskidu Śląskiego i Tatr w oddali.

Tablica na szczycie, który znajduje się nieopodal Schroniska PTTK przybliża zarówno historię miejsca jak i panujący tu klimat:

„Turysto,
stoisz teraz dokradnie na szczycie Skrzycznego (1257 m n.p.m.), wchodzącego w skład Korony Gór Polski. Od weków góra ta miara wielkie znaczenie dla tutejszych mieszkańców. Tutaj pozyskiwano drewno, na wykarczowanych halach wypasano owce, tu ukrywali sie zbójnicy, z czasem rozwinęła sie turystyka, a nieco pózniej przybyli narciarze. Kolejne pokolenia tworzyły wiec swoista magie Skrzycznego, gazie ponoć jeszcze można usłyszeć echa śpiewu zbójników, odgłosy dawnych góralskich trombit i rechot żab, które tu żyły w małym jeziorku zarośniętym sitowiną. Bo zgodnie z „Dziejopisem Żywieckim” (1704, autor Andrzej Komoniecki) nazwa góry pochodzi właśnie od skrzeczenia żab: „Stad nazwana ta góra jest Skrzecznia, gdyż w tym jeziorze żaby często skrzeczą, tak że je daleko pod wieczór słychać”.
Turysto, tak tu onegdaj bywało… Zadumaj się więc nad historia tego miejsca, ale też czerp radość z przebywania tutaj, bo w obecnych czasach Skrzyczne to góra nie tylko dla miłośników turystyki pieszej i sportów śnieżnych, ale także dla paralotniarzy, rowerzystów, biegaczy ekstremalnych i osób uprawiających wszelkie inne formy aktywności ruchowej.”

Zdecydowaliśmy, że powrót odbędzie się inną trasą – niebieskim szlakiem, którym pięć lat temu podchodziliśmy z Sylwią. Szlak uległ pewnym zmianom, na szczęście z korzyścią dla miłośników pięknych widoków – nowe przebiegi odsłaniają kolejne krajobrazy.
Samo zejście okazało się jednak wymagające przez stromizny i znaczne zmęczenie, stąd ostatnie metry były już odczuwalne i dłużyły się wyjątkowo mocno. Po zejściu wróciliśmy do centrum Szczyrku, przechadzając się między lokalnymi straganami oraz sklepikami – tym razem nie znaleźliśmy jednak nic ciekawego i postanowiliśmy wrócić na zasłużony odpoczynek.

Praktyczne wskazówki z trasy
Planując wejście latem – wyrusz wcześnie rano, gdy wciąż jest chłodniej.
Weź dużo wody – upał i otwarty teren potrafią szybko pozbawić sił.
Nakrycie głowy, okulary, krem z filtrem obowiązkowe.
Uważaj na gzy i owady – przydadzą się odstraszacze!
Zejście niebieskim szlakiem to nowe widoki, ale wymagający teren – zaplanuj przerwy.

Skrzyczne to nie tylko kolejna „zaliczona” góra, ale miejsce pełne tętniącego życiem schroniska, przepięknych beskidzkich panoram i poczucia spełnionej przygody. Dla Miłosza był to wyjątkowy dzień – symboliczne zamknięcie górskiej korony w prawdziwie letnim stylu.