Ostatnim szczytem tego dnia jak również podczas naszego wyjazdu był zaplanowany Lubomir. Pieczątkę zgodnie z informacją na stronie zdobyliśmy u sołtysa wsi Majdówki. Następnie ruszyliśmy na szlak zielony, gdyż jest on najszybszą drogą na szczyt. Trasa jednak mało uczęszczana, bo mało wydeptana i niestety przeoczyliśmy odbicie z polnej drogi szlaku. Nie chcieliśmy już tracić czasu na powroty do miejsca obicia szlaku więc poszliśmy przełajem, aby dojść do zielonego szlaku. Na szczęście podejście pomimo, że bardzo strome nie było mocno zalesione, więc nie musieliśmy się przedzierać. Dalej już byliśmy bardziej uważni i dotarliśmy na szczyt bez żadnych dodatkowych niespodzianek. Na szczycie wyłoniło się na piękne obserwatorium i wieża widokowa. Bardzo ubolewaliśmy, że obserwatorium było nieczynne, bo chętnie byśmy je zwiedzili. Nie spędzamy dużo czasu na samym szczycie, gdyż planujemy zjeść już coś na dole, a tutaj weszliśmy na lekko bez plecaków. Zejście nie sprawiło nam już żadnych niespodzianek i poszło sprawnie. Po dojściu do auta podjechaliśmy na najbliższy przystanek autobusowy i przygotowaliśmy sobie oscypki z żurawiną podgrzane nad palnikiem kuchenki. Po jedzonku ruszyliśmy w stronę domu żegnając łaskawe dla nas góry ale mam nadzieję, że nie na długo.
