Ruszyliśmy na tyle późno, że wiedzieliśmy iż na szczycie będziemy już po ciemku. Szczyt na tyle dla mnie szczególny, że na podejściu zadzwonił mój tata i chwilę z nim rozmawiałem opowiadając mu o naszych osiągnięciach. Samo podejście standardowo na początku jesienne aby płynnie przejść w zimowe ale bez utrudnień i bez raczków.