Szybka decyzja o 15:10 i ruszamy na pełnym spontanie na wycieczkę pieszą w góry. Na naszym celowniku Skalna Czaszka. Trasę postanowiliśmy skrócić ze względu na późną godzinę i zapadający zmrok. Dojazd nie trwał długo, bo około 15 minut z naszego miejsca noclegu. Po zaparkowaniu auta, złapaliśmy tylko kijki i w drogę, aby zdążyć zrobić zdjęcie jeszcze za widoku. Już na początku zaliczyliśmy wtopę, bo idąc po śladach niestety poszliśmy źle, w wyniku czego musieliśmy kawałek wracać. Na szczęście dalej już nam szło całkiem sprawnie. Trasa nie była łatwa, bo temperatura była w okolicach zera, a na całej trasie leżał śnieg … który topniał od gruntu – było ślisko i mokro. Po drodze zatrzymaliśmy się na chwilkę refleksji w miejscu śmierci dwójki studentów zamordowanych tutaj w 1997 roku. Sprawa niestety do dzisiaj nie jest rozwiązana, a sprawcy nie ponieśli zasłużonej kary. Pod skałą w kształcie ludzkiej czaszki (stąd nazwa Skalna Czaszka) jesteśmy po 47 minutach od wystartowania z parkingu i pokonaniu 2 km. Miało być pół godziny, ale na początku troszkę nadrobiliśmy drogi idąc w złym kierunku. Podczas trasy mijamy parę turystów, którzy już wracają do auta. Na szczęście udaje się nam w ostatnich promieniach dnia zrobić zdjęcie pod celem naszej podróży. Podejścia nie było ani dużo ani stromo, gdyż większość trasy przebiegała po płaskim. W związku z tym, ukontentowani i niezbyt mocno zmęczeni podejmujemy decyzję, że nie wracamy drogą którą przyszliśmy. Zatem idziemy pełne kółko zaplanowane rok temu liczące 7 km. Trasa wiedzie co prawda nadal po płaskim terenie. Warunki topniejącego śniegu powodują znaczne zwolnienie zmuszając nas do omijania rozległych kałuży, które zmieniają się w podmokłe tereny i płynące rzeczki. Analizując mapę postanawiamy troszkę ściąć nasza trasę idąc na przełaj. Musimy już również odpalić latarkę czołową, bo zrobiło się już na tyle ciemno, że nie widzimy gdzie stawiamy stopy. Udaje nam się sprawnie dotrzeć do planowanego miejsca ponownego wejścia na szlak. Dalej jest już bardziej komfortowo. Skończyły się również podmokłe tereny na rzecz małych, niegłębokich strumyków. Niestety latarka odmawia nam posłuszeństwa, musimy dalej iść z latarką z telefonu, który daje już dużo mniej światła. Nie mamy już możliwości podziwiać wspaniałych skał, które nas otaczają, ale w tej chwili najważniejsze jest bezpieczne dotarcie do auta. Tutaj szlak przygotowany idealnie, przez miejsca bardziej podmokłe prowadzą drewniane pomosty, a strome podejścia po skałach zostały wyposażone w drewniane schody. Normalnie nie akceptujemy tego typu udogodnień, ale podczas nocnej eksploracji dają duże poczucie bezpieczeństwa. Końcówka trasy przebiega już po leśnej ścieżce, aby połączyć się finalnie z asfaltową, którą docieramy na parking. Tam czeka na nas nasze auto.