To miał być ostatni szczyt w dniu dzisiejszym, jak również ostatni ze szczytów, który domykał komplet do uzyskania odznaki Korony Sudetów Polskich. Jednak nie był on ostatni w dniu dzisiejszym … ale o tym później. Zacznę od tego, iż na forach było napisane, że szczyt słabo oznaczony na mapach i mogą nastąpić trudności z jego zlokalizowaniem. Mając to na uwadze przygotowaliśmy sobie przed wyjazdem kartę z nazwą góry. Szczyt faktycznie nie był oznaczony na mapie znacznikiem jak i nie kierowały do niego żadne oznaczone szlaki. Znalazłem jednak ręcznie przeszukując okolicę jego lokalizacji. Utrzymujące się duże ilości śniegu na poboczach (droga była odśnieżona) uniemożliwiały nam zatrzymanie się w okolicy drogi polnej wiodącej do szczytu (sama droga polana była zasypana). Około pół kilometra dalej znajdował się jednak przystanek autobusowy, na którym to pozostawiliśmy samochód (nie wyglądało jak by miał w najbliższym czasie przyjechać autobus). Poboczem szybko doszliśmy do drogi polnej, którą to również szybko dotarliśmy w okolice szczytu. Oczywiście poruszając się w okolicy lokalizacji na mapie nie znaleźliśmy tabliczki z informacją o szczycie. Dlatego wykorzystaliśmy kartkę przygotowaną przez nas. Powrót do auta w radosnej atmosferze, że udało się skompletować wszystkie wymagane szczyty do zdobycia odznaki i możemy wracać do domu przygotowywać dokumentację i wniosek o nadanie odznaki. Jadąc już samochodem (ok.20 min) Sylwia zaczęła coś sprawdzać w związku z odznaką i doczytała, że nie byliśmy na tym szczycie, na którym powinniśmy być a który jest zaliczany do odznaki. Nazwa obu szczytów dokładnie taka sama, a różnią się wysokością i oczywiście lokalizacją. Zdobyty szczyt jest wysokości 360m a powinniśmy zdobyć wysokości 385m. Właściwy szczyt znajdował się ponad da kilometry od zdobytego przez nas. Oznaczało to jedno – nie mamy odznaki. Dlatego decyzja była szybka … zawracamy. Problemy jednak się piętrzyły a mianowicie, na ten właściwy szczyt również nie prowadzi żaden oznakowany szlak i jak doczytaliśmy brak jest drogi. Ponadto był styczeń, a więc ciemno robi się już około 16:00. Dlatego musieliśmy dopracować na szybko miejsce pozostawienia samochodu aby było jak najbliżej szczytu i drogę co najmniej w jedną stronę przejść po widoku. Zobaczyliśmy na mapie, że najbliżej a więc i najszybciej do szczytu będzie od strony Czeskiej. Pomimo, że musieliśmy samochodem pojechać dookoła to zdecydowaliśmy się właśnie na tą opcję.