Nieważne gdzie, ważne z kim!!!

Autor: Patryk Strona 7 z 15

Babia Góra (Diablak) 1725 m n.p.m.

wejście I – 15 października 2020 Sylwia i Patryk
wejście II – 4 lipca 2021 Sylwia, Kuba i Jasiek
wejście III – 9 lipca 2021 Patryk i Miłosz
wejście IV – 31 grudnia 2021 Sylwia i Patryk
Wejście V – 2 listopada 2023 Sylwia i Patryk

Tak, wymyśliliśmy wejście w Sylwestra na Babią Górę. Przyjechaliśmy kilka dni wcześniej do Rabki, gdzie znaleźliśmy baaardzo ciekawe i klimatyczne miejsce na nocleg. Obowiązkowo przyjechała z nami Ula. Pobiegaliśmy po innych niższych zaplanowanych szczytach z DPG w okolicy i ruszyliśmy świętować Nowy Rok na naszym ulubionym szczycie. Prognoza nie była ciekawa ale liczyliśmy, że warunki zmienią się na lepsze. Niestety pomyliliśmy się i było tylko gorzej. Ruszyliśmy od Stańcowej zielonym szlakiem. Dla mnie to było pierwsze wejście od tej strony a Sylwia wchodziła już tą stroną latem. Nasz błąd, bo idąc po ciemku z latarkami powinniśmy być bardziej uważni ale zagaliśmy się i nie zauważyliśmy jak szlak odbił w las a my poszliśmy dalej drogą prosto. Po powrocie do odbicia szlaku okazało się, że nadłożyliśmy w sumie ok kilometra, niby niedużo ale straciliśmy drogocenny czas. Aby go nadrobić przyspieszyliśmy i robiliśmy mniej i krótsze przerwy co przełożyło się większe zmęczenie. Ponadto deszcz zaczął padać wcześniej o jakieś 1,5 godziny co nie poprawiało komfortu wędrówki. Kiedy wyszliśmy z lasu okazało się, że śniegu jest o wiele więcej a temperatura w okolicach zera i padający deszcz sprawiły iż nie był on taki nośmy i nawet idąc w rakietach śnieżnych zapadaliśmy się bardzo głęboko. Na otwartym terenie wiatr był bardzo silny i w połączeniu z opisanymi wcześniej warunkami nie daliśmy rady utrzymać naszego normalnego tępa a co dopiero nadrobić straconego czasu na zejście ze szlaku. Wówczas zdaliśmy sobie sprawę, że nie zdążymy już przywitać Nowego Roku na samym szczycie. Nie miało to na szczęście dla nas większego znaczenia bo i tak liczy się przygoda a nie sam cel. Po przywitaniu 2022 roku na szlaku ruszyliśmy dalej. Jednak warunki nie zmieniały się i po wyjściu na grań podejściową okazały się jeszcze cięższe za sprawą bardzo silnego wiatru. Mając świadomość naszego zmęczenia jak i całej drogi powrotnej postanowiliśmy zawrócić. Do dzisiaj uważamy tą decyzję za rozważną, odpowiedzialną i słuszną, w końcu mamy do kogo wracać 🙂

Bukowiński Wierch 940 m n.p.m.

Przyjemna krótka trasa. Na szczycie miały być ładne widoki ale niestety trafiliśmy we mgłę i tyle naszego. Potraktowaliśmy to jako rozgrzewkę przed Sylwestrowym wejściem na Babią Górę.

Ćwilin 1072 m n.p.m.

Przyjemne podejście, warunki zimowe. Śniegu na tyle, że dużo łatwiej śmiga się w rakietach.

Wieżyca

Bardzo miły przerywnik w drodze powrotnej. Szczyt z krótkim podejściem i piękną wieżą, której właścicielem prywatnym jest bardzo miły Pan, który chętnie opowiada o jej historii.

Poręba 671 m n.p.m.

Szybkie podejście gdyż myśleliśmy, że zdążymy przed deszczem. Niestety myliliśmy się i na podejściu deszcz nas dopadł i musieliśmy go przeczekać z dziwnych budowlach, prawdopodobnie w starych hangarach wojskowych. Szukaliśmy szczyt z mapą ale niestety nie było na nim żadnego oznaczenia i dopiero przy zejściu zobaczyliśmy tabliczkę przy bramie od terenu wieży meteorologicznej.

Krzyżna Góra 654 m n.p.m. i Sokolik

Trefiliśmy do mekki polskiej wspinaczki skałkowej czyli nr. 2 po Jurze. Bolało nas, że nie mamy swojego sprzętu i nie możemy zrobić wpinki w skale ale cóż i tak bywa. Nie ma rady będziemy musieli tu wrócić i tyle 🙂 Nocleg w namiocie przy klimatycznym Schronisku Szwajcarka. Sama trasa przyjemna ale sporo ludzi bo wakacje i do tego jeszcze weekend.

Łysocina 1188 m n.p.m.

wejście I – 8 stycznia 2021
wejście II – 21 sierpnia 2021

Kolejne wejście latem, z pięknym widokiem na królową Karkonoszy Śnieżkę, z pełnymi brzuszkami od jagód … bezcenne. Miło wraca się w te same miejsca o różnych porach roku. Wyzwala to skrajne odmienne uczucia i doznania, dlatego na pewno warto i nie żałujemy, że tu wróciliśmy.

Skalny Stół 1282 m n.p.m.

Z przyjemnością wróciliśmy w Karkonosze. Wspaniale jest odwiedzać te same miejsca o różnych porach roku. Niby to samo a jednak zgoła odmienne i widoki i wrażenia. Największym plusem letniego wejścia na Skalny Stół jest to, że można objeść się do woli jagód. Całe polany krzewów uginających się od jagód, można czerpać z nich garściami. Jedyny skutek uboczny to fioletowe usta i zęby po tej biesiadzie ale i tak warto.

Lackowa 997 m n.p.m.

wejście I – 17 października 2020
wejście II – 5 sierpnia 2021

Byliśmy całą czwórką to znaczy oprócz nas jeszcze moja mama i Miłosz. Trochę się o nich baliśmy ale dali świetnie radę na stromym podejściu. Natomiast ta góra ma typowo brytyjski klimat, zawsze tu pada deszcz. Aby nie zjechać na błocie i mokrych skałach ze stromego podejścia postanowiliśmy wrócić dookoła. Było długo ale fantastycznie i nawet deszcz kiedy przemoczył nas doszczętnie nam tego nie zepsuł.

Kamień nad Jaśliskami 857 m n.p.m.

Kolejny szczyt tego dnia i tu również lekko kropiło. Natomiast kompletnie brak ludzi na szlaku … cudownie i oczywiście cerkiewka z murowanym kamiennym mostkiem na początku naszej trasy – cudo. Łąka przed wejściem szlaku w las również bajeczna.

Strona 7 z 15

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén