Wejście na tą górę dedykuję mojemu tacie, który chodził ze mną po górach i zarażał mnie ich pięknem a dziś już go nie ma. To właśnie na tym szczycie bywaliśmy jeżdżąc na wczasy do Ustronia-Jaszowca.
Dziękuję tato … zawsze będziesz w mojej pamięci. Wierzę, że nadal mnie wspierasz w moich dążeniach i jesteś przy mnie również podczas górskich wędrówek.
Po dłuższej przerwie, przechorowaniu koronowirusa i ogromnej stracie wróciliśmy w te magiczne miejsce jakim jest Chatka na Lasku. Urok i magia tego miejsca oczywiście nierozerwalnie związana z opiekunem chatki – Mariuszem.
Ten szczyt jest dla nas wyjątkowy. Spowodowane jest to głównie Chatką Lasek a raczej klimatem tego miejsca za sprawą chatowego opiekuna – Mariusza. To tu właśnie pomimo pandemii znaleźliśmy oazę normalności i spokoju z dachem nad głową mogliśmy przespać się i pobawić jak za starych normalnych, przedpandemicznych czasów. To tutaj pomimo napiętego grafiku i napiętego planu postanowiliśmy zchilloutować się przez cały weekend. To tu zobaczyliśmy na własne oczy fjalravena :). To tu Sylwia pierwszy raz zabłociła swoje nowe czerwone buciki górskie. Cały weekend błogiego lenistwa i litry pysznego wina. Wszystko to bez zasięgu telefonu. To tu doznaliśmy natchnienia i motywacji do produkcji własnego wina, tak, tak, przez Mariusza. Co za klimat … już wiem, że tu wrócimy i to na pewno prędzej niż później.
Jagodna Południowa wejście I – 5 listopada 2020 Sylwia i Patryk Jagodna Północna wejście II – 14 stycznia 2021 Sylwia, Patryk, Miłosz, Jasiek Jagodna Południowa wejście III – 14 stycznia 2024 Sylwia, Patryk, Miłosz, Jasiek
Jest to dugi wierzchołek Jagodnej nieco wyższy ale kawałek poza szlakiem i dlatego to nie on widnie w wykazie KGP. My dowiedzieliśmy się o nim nieco później niż byliśmy na szczycie Jagodnej Południowej dlatego przybyliśmy drugi raz. Ruszyliśmy z drugiej strony czyli od Przełęczy Spalona. Mnóstwo ludzi na nartach biegowych bo i podejście pomimo, że długie to raczej bardzo spokojne. Zimowa sceneria jednak zupełnie inna od jesienne ale każda pora roku w górach ma swój niepowtarzalny urok więc na pewno nie żałujemy.
Jak ferie zimowe to zaśnieżone góry … i to jest to! Śnieg nie słyszał o pandemii a może słyszał i przybył ją wymrozić. Kuligi, sanki no i oczywiście wyprawy szlakami na szczyty zaplanowanych i przygotowanych gór.
Kłodzka Góra wejście I – 6 listopada 2020 Kłodzka Góra wejście II – 11 stycznia 2021
W drodze na ferie zimowe z Miłoszem i Jaśkiem zrobiliśmy przerwę na rozprostowanie nóg i postanowiliśmy zdobyć Kłodzką Górę aby chłopcy mieli już kolejny szczyt w ramach KGP. Podejście zaplanowaliśmy tym razem od drugiej strony. Pogoda była fantastyczna. Zdążyliśmy pożegnać słońce na samym szczycie przez co zejście było już o zmroku. I tak warto było zobaczcie zresztą sami.
Dojechaliśmy w ten piękny zakątek Polski i poczuliśmy się niczym odwiedzając Św. Mikołaja w Laponii. Sceneria zimowo-bajkowa. Śniegu przysłowiowo „po pachy”. To właśnie tu pozyskaliśmy pierwszą wiedzę o SkiTurach. Zrobiło się przecudnie w momencie pojawienia się słońca. W oddali widok na Śnieżkę i pomimo, że nie znaleźliśmy tabliczki szczytu to nie żałujemy podejścia. Szczyt zdobyty a my z przyjemnością tu wrócimy.
Po kolejnej nocy w samochodzie i wcześniejszymi problemami znalezienia dogodnego miejsca na nocleg zostaliśmy miło zaskoczeni. Otóż płatny parking na granicy PL-CZ dla osób chodzących po górach był za symboliczną opłatą. Taki miły ukłon właścicieli terenu. Podejście w wysokim śniegu na początku odcinki strome. Szlak na szczyt praktycznie ciągnie się wzdłuż słupków granicznych.
Bajeczne pełne uroku podejście w zimowej scenerii z pięknymi widokami. Z mojej wiedzy, w lasach raczej kotki nie biegają dziko więc znaleziony przez nas ślady raczej należały do rysia.