Drogi coraz bardziej zaśnieżone, coraz bardziej nieprzejezdne. Wiemy już, że w dniu dzisiejszym to będzie nasz ostatni szczyt i dojazd nie może być po bocznych drogach, które nie zostały odśnieżone. Dlatego decydujemy się zmienić plany i udać się na obrzeża miasteczka Bielawa, gdzie znajduje się Góra Parkowa – zaliczana do Sudeckiego Włóczykija. Na mapie wypatrujemy duży parking nieopodal głównej drogi, więc zapowiada się bezpiecznie. Po dojechaniu okazuje się, że cały parking zasypany jest grubą warstwą śniegu ale na nasze szczęście już kilka aut wjechało na niego i śnieg został troszkę rozjeżdżony. Dlatego i my dokładamy swoją cegiełkę i parkujemy jak najbliżej wyjazdu, skąd ruszamy na szczyt. Początkowo pokonujemy niewielkie wzniesienie po łące gdzie widać nieczynne wyciągi orczykowe. Po łące na sankach jeżdżą dzieci w towarzystwie dorosłych, prawdopodobnie właścicieli aut z parkingu chcących skorzystać z powrotu zimy. My tymczasem idziemy dalej żółtym szlakiem pomiędzy lasem pokrywającym wzgórze a ogródkami działkowymi, dochodząc niebawem do bardziej stromego podejścia rozpoczynającego atak szczytowy 🙂 Przed nami tego dnia przechodziła jedna, może dwie osoby więc musimy się przekopywać w świerzym, nieudeptanym śniegu. Podejście pomimo, że trochę strome, nie jest długie i naszym oczom niebawem wyłania się metalowa konstrukcja wieży widokowej wieńczącej szczyt niczym korona na głowie. Pod wieżą witamy się z jedynym turystą w tym miejscu. Pan bardzo chętnie zaczyna opowiadać nam o okolicy podając różne historie. Wchodzimy na wieżę i podziwiamy piękną panoramę gór z Bielawą  u ich podnóży. Ujemna temperatura i wiaterek nie pozwalają nam dłuższe napałanie się widokami i po zrobieniu kilku fotek uciekamy na dół.

Próbujemy dojechać do sklepów motoryzacyjnych, do których nie udało nam się dodzwonić w drodze do Bielawy, w celu zakupu łańcuchów zimowych na koła. Pozwoliłyby to niechybnie poprawić nasze bezpieczeństwo, zwłaszcza na bocznych drogach ale niestety nasze działania są bezskuteczne. Ze sklepów do których nie udało się dodzwonić jeden jest zamknięty a drugi od jakiegoś czasu już zlikwidowany.

Postanawiamy skorzystać z okazji obecności w większej miejscowości i szukamy sklepu z elektroniką w celu zakupu kabla HDMI. Który jest nam potrzebny do wieczornej uczty kinowej. W pokoju mamy telewizor a z uwagi na fakt, że niedawno otrzymaliśmy do stęp do platformy AppleTV postanawiamy to wykorzystać. Znajdujemy sklep bez problemu oraz dokonujemy naszego zakupu. Ale zwracamy uwagę, że bliża się czas obiadu, więc korzystamy z okazji i wchodzimy do pobliskiej pizzerii. Zamawiamy po gorącej zupce (rosołek i pomidorówka) oraz dużej pizzy. Sam wystrój, jak i domowa atmosfera pizzerii bardzo nam się podoba, a zwłaszcza obraz kameleona na jednej ze ścian. Dlatego odwlekamy czas jej opuszczenia. Niestety pora obiadowa ściąga oraz więcej ludzi dlatego z pełnymi już brzuszkami udajemy się na kwaterę, oddać się najpierw lekturze a następnie uczcie filmowej (ostatecznie skończyło się na serialu akcji).