W dniu 15 października 2020 roku zdobyliśmy kolejny szczyt w ramach KGP. Turbacz to najwyższy szczyt Gorców, znajdujący się w centralnym punkcie pasma o wysokości 1310 m n.p.m. Sam wierzchołek Turbacza znajduje się poza Gorczańskim Parkiem Narodowym, którego granica przebiega po wschodniej oraz po północnej stronie szczytu. Zanim wybraliśmy się na szlak koniecznie musieliśmy się ogrzać i dosprzętowić. Wyprawa na Babią Górę tego samego dnia dała nam się mocno we znaki. Patryk przemoczył obie pary butów, które miał na cały wyjazd i zmuszony był zakupić nowe. Dlatego poszukałam po trasie sklepu sportowego w Nowym Targu i udaliśmy się na zakupy, które okazały się owocne, Patryk kupił buty Samolona, polar i spodnie Milo oraz kupiliśmy po parze skarpet z wełny merino. Po zaparkowaniu auta przy szlaku, ruszyliśmy zielonym szlakiem z okolic Nowego Targu, osiedle Oleksówka o godz. 14:26. Początkowo zeszliśmy trochę ze szlaku trafiając w ślepy zaułek i niestety musieliśmy się zawrócić aby dotrzeć do właściwej drogi. Dalej już nie błądziliśmy i najpierw przeszliśmy małym mostkiem przez rzeczkę, aby za chwilę podążać stromą drogą po kamieniach, wówczas wydawało się nam to męczące, ale jak się okazało najgorsze było jeszcze przed nami. Pogoda była pochmurna, a wszędzie dookoła mokro. Kamienista droga po wyjściu z lasu zmieniła się na błotnistą breję z koleinami po ciężkim sprzęcie, zapewne leśników. Ach te piękne, nowe buty Patryka. Ileż można się męczyć, aby ich nie ubrudzić. Skakał, omijał kałuże o mało się nie poślizgnął kilka razy aż w pewnym momencie nie wierzyłam kiedy moim oczom ukazał się widok sceny świadomego i celowego działania polegającego na wchodzeniu w błoto przez Patryka nowiutkimi Salomonami z czystą premedytacją. Po wszystkim nastąpiła ulga i swoboda w zdobywaniu góry Turbacz w tak niekomfortowych błotnych warunkach. Nowe, stare buty załatwiły sprawne zdobywanie kolejnych kilometrów. W końcu doszliśmy do rozwidlenia na Hali Bukowina Waksmundzka, gdzie szlaki zielony, czarny i niebieski połączyły się. Po drodze pogoda zaczęła się poprawiać, nawet słońce zaszczyciło nas swoją obecnością, w przesłonach którego udało nam się zrobić przepiękne pamiątkowe zdjęcia. Widok był cudownie uroczy. Wychodzące słońce spowodowało podniesienie się temperatury powyżej zera przez co roztapiał się zalegajączy lód i śnieg, również ten na drzewach i gałęziach. W tych okolicznościach doszliśmy do Schroniska PTTK na Turbaczu położonego pod szczytem, na wysokości 1283 m. Schronisko wyłoniło się spomiędzy drzew urzekając nas swoim monumentalnym, pięknym kamiennym budynkiem o dwóch prostopadłych skrzydłach z arkadowym wejściem i strzelistym dachem z mansardami, krytym gontem (budynek jest ogromny i posiada ponad 100 miejsc noclegowych). Uroczyste otwarcie Schroniska odbyło się w 1958 roku (projekt: Anna Górska). Sam szczyt Turbacza znajduje się niecałe 5 minut drogi od schroniska. Zatem podążyliśmy bezpośrednio na szczyt czerwonym szlakiem. Po drodze świat zwariował, topniejące sople umieszczone nad naszymi głowami w wyniku dodatniej temperatury zaczęły odrywać się i spadać raz przed nami a raz za nami. Tacy jesteśmy przezorni, a kasków nie zabraliśmy 🙂 zrobiło się całkiem niebezpiecznie. Na szczycie szybkie zdjęcie i w drodze powrotnej przybijamy w schronisku pieczątki do naszych książeczek. Z uwagi na panującą w tym czasie pandemię, schronisko było nieczynne dla turystów. Warto zauważyć, że sam szczyt Turbacz jest mało popularny turystycznie w odróżnieniu od schroniska PTTK. Przed schroniskiem znajduje się największy w Gorcach węzeł szlaków turystycznych. Z tarasu przed wejściem roztacza się rozległa panorama Pienin i Tatr ponad wzniesieniami Pogórza Spisko-Gubałowskiego – od Tatr Bielskich z Hawraniem przez Tatry Wysokie z Łomnicą, Gerlachem, Wysoką i Świnicą po Tatry Zachodnie z Kasprowym Wierchem, Bystrą i Banówką. Przez szczyt przebiega Główny Szlak Beskidzki. Wyprawa okazała się owocna, bo po 4:15 h przebyliśmy 13,4 km drogi w obie strony osiągając 608 m przewyższeń. Na parkingu byliśmy o godz. 18:42. W nagrodę za osiągnięcia dnia: Babia Góra i Turbacz, udaliśmy się na pyszną pizzę do Nowego Targu. Ach.. cóż to była za górska przygoda.