Płockie Harpagany

Nieważne gdzie, ważne z kim!!!

Świnica 2301 m n.p.m.

Nareszcie! Mamy ją wreszcie 😉 naszą wisienkę na torcie Diamentu Polskich Gór… Świnica – nasza długo z utęsknieniem wyczekiwana góra, o ktorej zdobyciu dużo czytaliśmy, oglądaliśmy filmiki na youtube. Bezpieczeństwo przede wszystkim.. dobrze usprzętowieni w liny, czekany, raki nawet raczki, a także kaski 3 czerwca 2022 osiągnęliśmy 2301 m n.p.m.  O godz. 7.00 rano właścicielka Villa Cisza Leśna zawiozła nas pod Kuźnice. O godz. 8.00 rano byliśmy już na Kasprowym Wierchu (1987m n.p.m.) ponieważ wjechaliśmy kolejką. Plan był bardzo ambitny tego dnia stąd taka decyzja. Mianowicie, zdobycie Świnicy od Kasprowego Wierchu a następnie powrót malowniczym szlakiem przez Czerwone Wierchy zahaczając przy okazji 😉 o Giewont w kierunku Villa Cisza Leśna w Kościelisku, gdzie nocowaliśmy. Atak szczytowy hmmm… łatwo nie było… w końcu to 750 m przewyższeń 🙂 Ponad Świnicką Przełęczą leżał śnieg, znoje i trudy byly rownież odczuwalne podczas wspinaczki (ślisko, stromo, niebezpiecznie) dlatego korzystaliśmy z łańcuchów i dodatkowo wpinaliśmy lonże, czekany były również pomocne 🙂  niemniej jednak udało się 😉
Hurraa…jesteśmy przeszczęśliwi.. :-*
Aha..prawie mi umknęło… w drodze na szczyt pomiędzy Liliowe a Świnicką Przełeczą spotkaliśmy kilka pięknych kozic. Byliśmy zaskoczeni, że one nie nie uciekały, tymbardziej, że byliśmy baaardzo blisko. Patryk zrobił im nawet fantastyczną sesję zdjęciową.
W drodze powrotnej Patryka zaczęły boleć kolana, głowa i plecy. Faktycznie dzień był bardzo słoneczny, a na wysokości ponad 2300 m n.p.m. temperatura była niezwykle odczuwalna. Z uwagi na nasz dyskomfort zmodyfikowaliśmy drogę powrotną, z Liliowe odbiliśmy na Murowaniec, gdzie zjedlismy pyszny obiadek i odpoczęliśmy. Następnie ze schroniska ruszyliśmy do Kuźnic przez Boczań. Szlak urokliwy niesamowicie przedstawił nam Giewont z zupełnie innej perspektywy.
Ukontentowani wróciliśmy busem z Zakopanego do miejsca noclegu Kiry 58a w Kościelisku (tel. 606112663).

Główny Szlak Świętokrzyski

W końcu się udało … po snuciu planów i przygotowań nadszedł ten wiekopomny dzień i ruszyliśmy na naszą pierwszą długodystansówkę.

Trasę pokonaliśmy w 3 doby ale podzieliliśmy na 4 etapy.

Etap I – piątek 29.IV.2022

Piątek…tygodnia koniec i początek weekendu 😉 szybciutko po pracy spakowani obraliśmy kierunek -> Kuźniaki. Dlaczego? Właśnie tam zostawiliśmy samochód w jednym z domostw, również tam czekał na nas Tomek (tel. 537394300), który zawiózł nas na początek szlaku GSŚ, czyli do Gołoszyc. Głęboki oddech, zdjęcia pamiątkowe na start i ruszyliśmy na pieszą wędrówkę słynnym szlakiem świętokrzyskim. Cieszyliśmy się jak dzieci spełniając swoje marzenia…

Wędrówkę szlakiem umilał nam śpiew ptaków i świecące słoneczko, ale Moje Słoneczko 🙂 świeci najmocniej. Pierwszego dnia pokonaliśmy 16 km przy założeniu 20 km. Taki stan spowodowany był mocno błotnymi warunkami na szlaku jak również szybkim awansem na szerpów 🙂 W kolejności zdobyliśmy szczyt Truskolaska 448 m n.p.m. oraz Wesołówkę o wysokości 469 m n.p.m. zbliżając się do Przełęczy Kaczmarskiej. Nagle zrobiło się ciemno. Wolnym krokiem mijając szczyt Chocimowska 521 m n.p.m., dotarliśmy na Szczytniak o wysokości 554 m n.p.m., gdzie zdecydowaliśmy się rozbić nasz namiot. Po trudach i znojach wreszcie pora na odpoczynek. Patryk wybrał cudowne miejsce na nocleg…dywan prześlicznych kwiatków. Zmęczeni, ale szczęśliwi zasypialiśmy owiani szalem leśnego szumu drzew…. nocną atrakcją okazało się szczekanie lisa… to było niesamowite przeżycie.

Etap II – sobota 30.IV.2022

Pobudka…pierwsze promienie słońca, głowy z namiotu…Wow, a tam widok kwiecistej polanki za dnia. Taka randka na szlaku 😉 sama sobie zazdroszczę 🙂 Spakowani… hurra! i znowu na szlaku GSŚ. Po trasie pora na śniadanko i dalej w drogę, hej przygodo 🙂 Szczyt Jeleniowska 533 m n.p.m zdobyty! 😉 Piękne, malownicze tereny świętokrzyskie wiodły nas również przez miejscowość Paprocice. Takie cudowne klimaty, że nie zdążyliśmy się obejrzeć a już byliśmy na Kobylej Górze 399 m n.p.m. dalej zmierzając do miejscowości Trzcianka, a następnie mijając po drodze zbocze Chełmca 456m n.p.m. Zapatrzeni w siebie obcując z naturą i podziwiając jej uroki, znaleźliśmy się nagle pod Klasztorem Św. Krzyża na Łysej Górze. Podobno niegdyś czarownice odprawiały tu sabat. Pod klasztorem nie sabat a odpoczynek, kawka, grzane winko i nie tylko….musiały być lody dla ochłody 🙂 ważna sprawa również woda, którą musieliśmy uzupełnić. Udało się w budce z lodami 🙂 Korzystając z okazji a w poszukiwaniu pieczątki – nieśmiało zaczęliśmy przemieszczać się korytarzami klasztoru…co ciekawe znajdują się w nim liczne krypty, ale ich zwiedzanie zostawiamy na wycieczkę z dziećmi. Ukontentowani ruszyliśmy dalej, na szczyt Łysej Góry 594 m n.p.m. z gołoborzem (bilet wstępu obowiązkowy by ujrzeć cud natury, my poszliśmy dalej). Dopiero co odpoczywaliśmy, a już ciężar plecaków dał się nam we znaki. Znużenie, gorąco, a tu końca nie widać 🙁 dotarliśmy do Huty Szklanej po drodze mijając elementy Pomnika Katyńskiego Trzech Krzyży. Niebawem w zasięgu wzroku karczma 🙂 STOP na obiadek, piwko i drzemkę 😉 Podczas drogi zanim weszliśmy z powrotem do lasu, spotkaliśmy Duszka Świętokrzyskiego. Krótka wymiana zdań w zakresie ubrań sportowych i przygotowania na szlak GSŚ okazała się owocną znajomością do tej pory 🙂 Od tej pory wędrowaliśmy już w zespole 3-osobowym. Dotarliśmy do Przełęczy Huckiej, potem przebrnęliśmy przez miejscowość Podlesie, aż do miejscowości Kakonin. Stąd już prosta droga na Łysicę, ale zanim atak szczytowy 🙂 najpierw Przełęcz Św. Mikołaja 542 m n.p.m. i oczywiście Skała Agaty 614 m n.p.m., która jest wyższa od Łysicy 613 m n.p.m. A tu na szczycie…hmmm…zawsze się zastanawiam, co ludzie widzą w tych krzyżach. Miejsca z tym symbolem są wyjątkowo oblegane, ciężko nawet zrobić sobie zdjęcie 😉 Dalej w drogę czas, przygoda czeka na nas 😉 spokojnie schodząc ze szczytu zatrzymaliśmy się przy źródełku by napełnić bukłaki…głodni, zmęczeni dotarliśmy do Klasztoru Św. Katarzyny rozglądając się za miejscem, gdzie można rozbić namiot. Niestety ku naszemu zdziwieniu takowego nie było… ;-( zatem musieliśmy iść dalej i dalej i szliśmy coraz wolniej, ale z mega humorem pod pachą 😉 Duszek Świętokrzyski wiedział, że na Wymyślonej można spokojnie rozbić namiot, aleeeee….to było aż 5 km przed nami.. Tyle siły już nie mieliśmy, plecaki nie pomagały… W trakcie wędrówki przypomnieliśmy sobie, że szlak czerwony przebiega tuż obok miejsca w Krajnie Pierwszym, gdzie spędziliśmy noc zdobywając inne szczyty górskie z KGP. Pamiętamy…że tam była sauna i grota solna…wooow…od razu telefony w ruch i akcja 🙂 oczywiście namawialiśmy naszego kompana by udał się z nami, ale chciał osiągnąć swój cel Wymyślona i tam zmierzał. Umownie spotykamy się na szlaku jak nie będzie pędził 🙂 ha ha ha a my na tarasie widokowym spożywamy kolacyjkę w postaci podsuszanej kiełbaski 🙂 cały czas obserwując piękne okolice Krajna. Gospodarz „Noclegi u Banysia” (tel. 697200960) był niezwykle miły i mogliśmy rozbić namiot na posesji mimo oblężenia wczasowiczów w ramach weekendu czerwcowego 🙂 Oczywiście skorzystaliśmy z utęsknionej sauny delektując się każdą minutką, spędziliśmy tam chyba 2h. Finalnie po tak ciężkim dniu powiedzieliśmy sobie Dobranoc :-*

Etap III – niedziela 01.V.2022

Pobudka: Dzień Trzeci… ten etap rozpoczęliśmy od rozpakowywania naszych plecaków, HA HA 🙂 bo my już wiemy, że plecaki są zbyt ciężkie, a nasze plecy delikatne 🙂 Mieliśmy chytry plan… zbędne rzeczy zostawiliśmy u gospodarza Noclegi u Banysia z zamiarem podjechania po nie autkiem w drodze powrotnej do domku 😉

Etap IV – poniedziałek 02.V.2022

Chełmiec 851 m n.p.m.

wejście I – 7 listopada 2020
wejście II – 24 kwietnia 2022

Pomimo, że się spieszyliśmy to deszcz zdołał nas dogonić. Początkowo kropił ale coraz bardziej nabierał na sile aby regularnie padając przemoczyć nas do suchej nitki. Dlatego był to ostatni nasz szczyt w tym dniu. Zdobyty wspólnie z mamą, Miłoszem i Jaśkiem.

Skopiec 724 m n.p.m.

wejście I – 6 września 2020
wejście II – 10 grudnia 2020
wejście III – 24 kwietnia 2022

Wspólne wejście z mamą, Miłoszem i Jaśkiem. Skręciliśmy po trasie na rozprostowanie nóg jednak spieszyliśmy się bo za nami gonił deszcz a chcieliśmy jeszcze jakieś szczyty zdobyć.

Koło Obserwatora 347 m n.p.m.

Oj trafić tam nie było łatwo ale udało się. Trzeba było przejść przez tereny prywatne do wypasu koni. Sam szczyt ładny ale niekoniecznie jakoś urzekający.

Jested 1012 m n.p.m.

Ostatni nasz szczyt do zdobycia Korony Sudetów. Zdobyty wspólnie z mamą, Miłoszem i Jaśkiem. Podejście było trochę strome po trasie narciarskiej ale widoki za to zapierały dech w piersiach. Ze szczytu rozpościerał się również piękny widok i spędziliśmy tam trochę czasu.

Luż 793 m n.p.m.

Wyjazd wspólnie z mamą, Miłoszem i Jaśkiem aby dokończyć Koronę Sudetów a dokładnie dwa brakujące szczyty. Pogoda była piękna, podejście łatwe. Spaliśmy po Polskiej stronie w zaprzyjaźnionym Klubie Żeglarskim Turów, pozdrawiamy Bosmana Zbyszka i dziękujemy za upajanie się magii tego miejsca dzięki jego osobie.

Zaltman 740 m n.p.m.

Wiosenne podejście z uroczym źródełkiem po drodze. Na szczycie bunkry, bunkry i grająca wieża widokowa.

Velka Destna 1116 m n.p.m.

Pierwszy dzień świąt Wielkanocnych a my w górach i to nie w hotelu ale na szlaku … uroczo, tak to tylko z Sywlią 🙂 Dziękuję Ci Skarbie za najwspanialsze Święta. Czesi chyba z równie małą zaciętością celebrują Wielkanoc bo na szlaku mnóstwo czeskich rodzin. Na powrocie zwiedzamy bunkier z II Wojny Światowej, których w tym rejonie jest wysyp.

Slunecna 802 m n.p.m.

Przemiły szczyt z pięknymi widokami, szybkie i łatwe podejście.

Strona 7 z 18

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén