Nadchodząca jesień goniła nas i wiedzieliśmy, że jak nie pospieszymy się i nie zrobimy najwyższego szczytu jak najszybciej to później będzie tylko gorzej. Pierwszy termin wypadł z grafiku ze względu na pogodę, która zmieniła się na deszczową, a więc w skałach niebezpieczną. Siedzieliśmy i obserwowaliśmy meteogramy, aż wreszcie pojawiło się okno pogodowe pozwalające na bezpieczne podejście z pięknymi widokami w słońcu. Spakowani byliśmy już wcześniej, więc pozostało tylko się zorganizować i wyjechać, z czym też nie mamy problemów. Wyjazd zaraz po regatach, które sędziowaliśmy w Nowym Duninowie „Wisła Sailing Days”. Na miejsce noclegu po słowackiej stronie dojeżdżamy późnym wieczorem, więc nie ma już na nic czasu tylko szybkie spanie i wczesnoporanna pobudka no i w drogę… O godzinie 7:00 parkujemy auto i ruszamy na szlak. Poranek jest chłodny, ale to dobrze, bo lekko i rześko się idzie. Początkowo drogą asfaltową, później przez las szlakiem czerwonym. Pierwszy odpoczynek robimy przy rozejściu szlaków przy Popradzkim Jeziorku, nieopodal schroniska. Następnie szlakiem niebieskim do rozejścia się szlaków Nad Żabim Potokiem, gdzie przeskakujemy na czerwony szlak, który prowadzi już na sam szczyt. Droga początkowo prowadzi przez las, następnie przez pola kosodrzewiny, aby później przejść w lite skały, gdzie pojawiają się przeszkody i ekspozycje, które są zabezpieczone sztucznymi ułatwieniami w postaci trapów, czy drabinek. Szlak jest bardzo malowniczy a pogoda wręcz wymarzona na taką wycieczkę. Po godzinie 11:00 zatrzymujemy się w schronisku Chata pod Rysami, które jest najwyżej położonym schroniskiem w Tatrach i przybijamy pamiątkowa pieczątkę w książeczce KGP. Na szczycie jesteśmy chwilę przed godziną 13:00 i czekamy w kolejce, aby zrobić pamiątkowe zdjęcie na samym szczycie przy znaku granicznym. Następnie chwila przerwy i ukontentowania celebrowana czekoladą Temblerone kupioną specjalnie na tą okazję. Słońce i wysokość daje się nam we znaki dlatego bez zbędnej zwłoki zarządzamy odwrót. Po drodze robimy jeszcze kilka postojów z odpoczynkami i po 9 godzinach od wyruszenia na szlak wracamy do auta. Nocleg mamy zarezerwowany w Nowym Targu w hotelu (bardzo dobra cena) gdzie zamówiliśmy pokój z wanną w łazience, aby wygrzać zmęczone mięśnie. Wieczór celebrujemy przy grzanym winku, przeglądaniu zdjęć z wyprawy i wspominkach. Uświadamiamy również sobie, że od teraz będzie już tylko łatwiej. Dzięki zdobyciu Rys w kolorowych barwach maluje się szybkie zakończenie zdobywania KGP, nawet jeszcze w tym roku.
