Trefiliśmy do mekki polskiej wspinaczki skałkowej czyli nr. 2 po Jurze. Bolało nas, że nie mamy swojego sprzętu i nie możemy zrobić wpinki w skale ale cóż i tak bywa. Nie ma rady będziemy musieli tu wrócić i tyle 🙂 Nocleg w namiocie przy klimatycznym Schronisku Szwajcarka. Sama trasa przyjemna ale sporo ludzi bo wakacje i do tego jeszcze weekend.
Kategoria: Góry Strona 10 z 17
wejście I – 8 stycznia 2021
wejście II – 21 sierpnia 2021
Kolejne wejście latem, z pięknym widokiem na królową Karkonoszy Śnieżkę, z pełnymi brzuszkami od jagód … bezcenne. Miło wraca się w te same miejsca o różnych porach roku. Wyzwala to skrajne odmienne uczucia i doznania, dlatego na pewno warto i nie żałujemy, że tu wróciliśmy.
Z przyjemnością wróciliśmy w Karkonosze. Wspaniale jest odwiedzać te same miejsca o różnych porach roku. Niby to samo a jednak zgoła odmienne i widoki i wrażenia. Największym plusem letniego wejścia na Skalny Stół jest to, że można objeść się do woli jagód. Całe polany krzewów uginających się od jagód, można czerpać z nich garściami. Jedyny skutek uboczny to fioletowe usta i zęby po tej biesiadzie ale i tak warto.
wejście I – 17 października 2020
wejście II – 5 sierpnia 2021
Byliśmy całą czwórką to znaczy oprócz nas jeszcze moja mama i Miłosz. Trochę się o nich baliśmy ale dali świetnie radę na stromym podejściu. Natomiast ta góra ma typowo brytyjski klimat, zawsze tu pada deszcz. Aby nie zjechać na błocie i mokrych skałach ze stromego podejścia postanowiliśmy wrócić dookoła. Było długo ale fantastycznie i nawet deszcz kiedy przemoczył nas doszczętnie nam tego nie zepsuł.
Kolejny szczyt tego dnia i tu również lekko kropiło. Natomiast kompletnie brak ludzi na szlaku … cudownie i oczywiście cerkiewka z murowanym kamiennym mostkiem na początku naszej trasy – cudo. Łąka przed wejściem szlaku w las również bajeczna.
Próbowaliśmy zrobić podejście dzień wczesnej ale niestety jak zaczęło padać to nie chciało przestać. Nie chcieliśmy wszystkiego zamoczyć a kolejny dzień zapowiadał się lepiej pogodowo. Pomimo wspólnego wyjazdu z moją mamą i Miłoszem daliśmy im dzień regeneracji i poszliśmy tylko we dwoje. Oczywiście były przelotne deszczyki ale co innego jak złapią podczas trasy a co innego jak trzeba ruszać w deszczu. Duże opady niestety pozostawiają po sobie błoto ale dobre konie pójdą i po błocie. Bardzo przyjemna trasa, prawie cała przez lasy a do tego mijaliśmy chyba tylko jedną parę. Luksus samotności i absolutne przeciwieństwo Tarnicy, którą zdobywaliśmy dzień wcześniej.
wejście I – 9 sierpnia 2019
wejście II – 18 października 2020
wejście III – 3 sierpnia 2022
Piękne jak zwykle Bieszczady ale niestety wakacje robią swoje i jako najwyższy szczyt tych gór z niewymagającym podejściem ściąga tłumy i na szlaku trzeba niemal się łokciami rozpychać. Za to widokami zielonych połonin można nacieszyć oczy i strudzoną duszę wędrowca. Jesteśmy tu kolejny raz i na pewno wrócimy, mam tylko nadzieję, że tą okazją będzie GSB.
wejście I – 19 października 2020
wejście II – 5 grudnia 2020
wejście III – 2 sierpnia 2021
wejście IV – 30 kwietnia 2022 GSŚ
Podczas wspólnego wyjazdu wakacyjnego była to chwilowa przerwa na wyprostowanie nóg i odpoczynek od pozycji siedzącej podczas podróży. Oprócz Sylwii i mnie była moja mama i Miłosz. Podejście przyjemne a letnia burza tylko lekko nas zmoczyła. Ukontentowani ruszyliśmy dalej, kolejny przystanek Bieszczady.
Tego dnia pogoda już nie pokrzyżowała nam planów i odbyliśmy zgodnie z planem piękną wyprawę. Nasza pętelka oprócz Krzesanicy przebiegała jeszcze przez dwa dwutysięczniki: Ciemniak i Małołączniak. Oprócz tego przyjemnie było popatrzeć po raz pierwszy na Giewont z innej perspektywy, nie z dołu jak zawsze a z góry, tak byliśmy wyżej.
Miała być Świnica ale niestety wyszło jak wyszło ale i tak było piknie. Doszliśmy do Doliny Gąsiennicowej i się zaczęło … najpierw kropić, później latający w te i z powrotem helikopter GOPR, następnie bardzo silny wiatr a następnie lał deszcz. My na szczęście nie zmokliśmy bo postanowiliśmy wszystko przeczekać w Schronisku Murowaniec i zobaczyć co przyniesie czas. Padać przestało ale wiać nie więc zmieniliśmy plany i odpuściliśmy Świnicę i ruszyliśmy żółtym szlakiem na Kasprowy Wierch aby następnie wrócić do Zakopanego. Tak więc nie był to zmarnowany dzień, a dzięki zmianom wiemy, że tu jeszcze wrócimy 🙂