Po kilku szczytach, a przede wszystkim po zdobyciu Rys nabieramy ogromnej ochoty na zwiększenie obrotów i przyspieszenie zdobywania KGP. Plan jest ambitny, ale realny, aby zdobyć jeszcze w tym roku. Oczywiście jest wiele niewiadomych, w zakresie wyposażenia, naszego planowania i przygotowania, ale podejmujemy swoje wyzwanie i ruszamy w pierwsze tourne po szczytach. Ruszamy po pracy. Jedziemy do Szczyrku, gdzie mamy pierwszy nocleg do którego dojeżdżamy późnym wieczorem. Rano szybkie przygotowanie, śniadanie i ruszamy. Początek naszego niebieskiego szlaku to jeszcze jesień i temperatura jest sprzyjająca na wędrówkę. Szlak biegnie wzdłuż wyciągu narciarskiego, który jest jeszcze nieczynny. Zdobywając kolejne metry wysokości zaczyna pojawiać się po trochy śnieg aby w pewnym momencie zmienić szlak i krajobraz w istnie zimowy. Powoduje to oprócz naszych zachwytów również znaczny spadek temperatury, a co raz silniejszy wiatr dodatkowo obniża temperaturę odczuwalną i musimy założyć na siebie kolejne warstwy ubrań. Nie zmienia to jednak, że jest bajkowo i pomimo przedzierania się przez co raz większe zaspy jesteśmy przeszczęśliwi. Po dotarciu w okolice szczytu na którym znajduje się Schronisko PTTK Skrzyczne ledwo jesteśmy w stanie je dostrzec z powodu bardzo gęstej mgły (albo raczej jest to niski pułap chmur) spowijającej szczyt. Zaplanowany piknik na szczycie nie miał by racji bytu gdyby nie to, że schronisko udostępnia dla turystów małe pomieszczenie kuchenne, gdzie można się ogrzać i przygotować ciepły posiłek. Na szczęście pomimo pandemii obostrzenia jeszcze nie są skrajnie niekorzystne dla nas. Po popasie i ogrzaniu się ruszamy bez ociągania w drogę powrotną, ponieważ na dzisiaj mamy jeszcze zaplanowany kolejny szczyt – Czupel.
