Po kolejnym noclegu w samochodzie pod szczytem wstaliśmy wypoczęci i ruszyliśmy dziarsko w zimowej, śniegowej scenerii na szczyt. Parkowanie i nocowanie pod szczytem daje nam oszczędności czasowe, które możemy spożytkować na regenerujący sen.
Kategoria: Diadem Polskich Gór Strona 7 z 11
Wybraliśmy najkrótszą i wydawałoby się najszybszą trasę zdobycia szczytu. Ale szlak nie był prosty, ciężkie bardzo strome podejście w warunkach lodowo-śniegowych dało nam wycisk. Natomiast zejście już lżejszym szlakiem ale za to po ciemku.
Tą górę bardzo słabo pamiętam, gdzieś pomiędzy Trójgarbem a Borową.
Dojechaliśmy pod szczyt późno w nocy a że początek pandemii więc spanko w samochodzie. Zaparkowaliśmy na pustym parkingu i zmęczeni położyliśmy się szybko spać, natomiast rano, kiedy wstaliśmy pomimo wczesnej pory cały parking był już prawie zastawiony. Podejście w śniegu i kawałkami mocno oblodzone ale jak zwykle warto było bo nacieszyliśmy oczy i dusze pięknymi widokami z wieży widokowej.
Ruszyliśmy na tyle późno, że wiedzieliśmy iż na szczycie będziemy już po ciemku. Szczyt na tyle dla mnie szczególny, że na podejściu zadzwonił mój tata i chwilę z nim rozmawiałem opowiadając mu o naszych osiągnięciach. Samo podejście standardowo na początku jesienne aby płynnie przejść w zimowe ale bez utrudnień i bez raczków.
Spaliśmy kolejną noc w samochodzie na parkingu przy drodze. Rano okazało się, że przy parkingu jest platforma widokowa, więc mogliśmy nacieszyć oczy pięknymi widokami. Samo podejście pod szczyt ciekawe gdyż na dole jesień a w pewnym momencie jak przy linijce zaczęła się zima. sam szczyt w śniegu.
Nasza wymarzona od czasu podejścia na Sokolicę w Pieninach. Ruszyliśmy dziarsko praktycznie od razu w raczkach gdyż pogoda na minusie i to była bardzo dobra decyzja bo im dalej tym było gorzej. W ostatnim czasie musiała być odwilż i wszystko się stopiło po czym przyszedł mróz i wszystko zamarzło tworząc jedną długą ślizgawkę. Patrzyliśmy z politowaniem na innych turystów schodzących od drzewa do drzewa w obawie wywrotki. Za to oni na nas z zazdrością, że mamy raczki i idziemy niczym po trawie. Na szczycie wiatr i chmury a więc widoków nie było ale przecież nie tylko chodzi o widoki.
Ze względu na pandemię spaliśmy w samochodzie na parkingu w Lutowiskach. Rano obudziła nas piękna pogoda na lekkim minusie z uroczymi widokami nad górami. Trasa trochę błotka, trochę lodu a więc przydały się raczki. Chata Socjologa ze względu na pandemię zamknięta do odwołania. Ehh co za czasy. Musimy tu kiedyś wrócić pięknie tu.
Ależ daleko w te piękne Bieszczady … dojechaliśmy późnym wieczorem i zdobywaliśmy ten szczyt już po ciemku. Oczywiście ze względu na prace leśne szlak został na okres prac zmieniony a sama droga błotnista. Natomiast po powrocie do samochodu mieliśmy nalot Straży Granicznej, która myślała że coś przerzucamy przez granicę. Wytłumaczyliśmy im nasz cel a oni odparli, że jesteśmy bardzo odważni skoro nie boimy się niedźwiedzi, które nie zasnęły jeszcze. Powiem, że trochę nas wystraszyli i kolejny szczyt – Trohaniec zostawiliśmy już na kolejny dzień po widoku.
wejście I – 6 września 2020
wejście II – 10 grudnia 2020
wejście III – 24 kwietnia 2022
hmmm mam dziwne wrażenie, że już tu kiedyś byliśmy. A taak na Skopcu i wystarczyło się tylko kawałeczek w bok przejść i mieć pełnię satysfakcji. Ale czemu to robić piękną jesienią jak można zimą w nocy 🙂