Nieważne gdzie, ważne z kim!!!

Kategoria: Góry Strona 2 z 17

Turbacz #2

Wypoczęci wstajemy rano i po śniadanku ruszamy. Na szlaku stawiamy się o 9:20 i ruszamy na pierwszy z dzisiejszych szczytów czyli Turbacz 1310 m n.p.m. – jest to najwyższy szczyt w Gorcach. Początek naszej wyprawy przebiega tak jak za pierwszym razem, kiedy zdobywaliśmy szczyt z Sylwią czyli najpierw szlakiem zielonym do Schroniska i dalej czerwonym na szczyt. Pogoda jest piękna czyli słoneczna i temperatury wysokie, ale na szczęście dla nas większość szlaku przebiega w zalesieniu co daje nam dużo wytchnienia. Po trasie robimy kilka niedługich przystanków na przekąski i odpowiednie nawodnienie dla naszych umęczonych pogodą organizmów. Na szczycie jesteśmy już po 2h 20 min marszu czyli około godziny 11:40. W drodze powrotnej jednak zasiadamy na dłuższy odpoczynek, popas i oczywiście obowiązkowe pieczątki do naszych książeczek KGP, które wbijamy w Schronisku PTTK Turbacz znajdującego się nieopodal szczytu. Po odpoczynku wracamy do auta i jeszcze przed 14:00 ruszamy na kolejny zaplanowany na dzisiaj szczyt – Lubomir.

Wysoka #2 (1050 m n.p.m.) i Wysoki Wierch #2 (898 m n.p.m.)- czyli Pieniny

Wstajemy z samego rana, czyli 7:40 jemy śniadanko i jedziemy w góry. W pierwszej kolejności wypada nam najwyższy szczyt Pienin czyli Wysoka 1050 m n.p.m. Na szlaku rozpoczynamy naszą przygodę około 10:30 gdyż ponad godzina jest dojazdu. Ruszamy tradycyjnie Wąwozem Homole (szlakiem zielonym do Polany Pod Wysoką i na szczyt szlakiem zielonym) jednak powrót planujemy przez urokliwy Wysoki Wierch (również szlak zielony i samo podejście na szczyt szlakiem żółtym), który to znajduje się na liście do zdobycia Korony Pienin. Pogoda jest słoneczna i ciężko się idzie zwłaszcza na podejściu. Po drodze odwiedzamy Harcerską Bazę Namiotową, natomiast szczyt zdobywamy o 12:00. Tym razem widoki nas urzekają, gdyż widać bardzo wyraźnie majestatyczne Tatry oraz niedalekie Trzy Korony (czyli Okrąglicę). Nie zabawiamy długo gdyż jest bardzo dużo ludzi a przez to tłok i zgiełk. Zejście jest już przyjemne gdyż początkowo przez las a następnie przez łąki, na których pasą się owieczki. Na szczycie Wysokiego Wierchu 898 m n.p.m. meldujemy się o 14:00 gdyż po drodze nie możemy nacieszyć się widokami i robimy mnóstwo zdjęć a także zatrzymujemy się na mały popasik. Nasze zejście ulega małej modyfikacji i nie idziemy w stronę Szczawnicy tylko wracamy przez Schronisko pod Durbaszką w stronę parkingu z autem w Jaworkach na którym jesteśmy tuż po 16:00. Cena za parking wyniosła za cały dzień 25zł. Po powrocie do apartamentu Sylwia wstawia przygotowany wcześniej rosołek, który szybko zaspakaja nasz głód.  Na drugie danie zajadamy się wszyscy pysznym spaghetti. 

Szczeliniec Wielki 919 m n.p.m. #2

wejście I – 5 listopada 2020 Sylwia i Patryk
wejście II – 20 stycznia 2024 Sylwia, Patryk, Miłosz, Jasiek

Szczeliniec to był ostatni szczyt w ramach naszego wyjazdu w ferie. Zaplanowaliśmy go jako ostani ze względu na to, iż nie był mocno wymagający, ale za to urokliwym spacerem w skalnym labiryncie. Uroku dodatkowo dodawała zimowa sceneria, która powodowała również utrudnienia na podejściach. Dodatkową atrakcją było kibicowanie zawodnikom 10. Zimowego Półmaratonu Gór Stołowych, gdyż ich trasa kończyła się przy Schronisku PTTK na Szczelińcu Wielkim, a to znaczy, że podejście do schroniska pokonywali razem z nami. Trasa podejściowa była niewymagająca pomimo zimowych warunków i pokonaliśmy ją dość sprawnie. Przejście labiryntu po płaskowyżu również nie było wymagające, ale bardzo zachwyciło chłopców przeciskanie się pomiędzy wąskimi szczelinami w skałach, a nas ponownie urzekły tym razem pokryte ścieżki i skały białym puchem. Przysłowiowe „schody” zarówno w przenośni jak i w rzeczywistości zaczęły się na zejściu, które w okresie zimowym są zamknięte, a pokonanie trasy jest wyłącznie na odpowiedzialność turystów. Na szczęście cała trudna część trasy jest wyposażona w barierki, co mocno ułatwia oraz poprawia bezpieczeństwo zejścia po zasypanych śniegiem schodach. Nasza wyprawa zakończyła się szczęśliwie bez żadnego uszczerbku na zdrowiu co uczciliśmy zakupami na straganach przy wejściu do Parku Narodowego Gór Stołowych. Sylwia i Miłosz wybrali sobie czapki, a Jasiu poduszkę Fortnite.

Waligóra 934 m n.p.m. #3

wejście I – 6 listopada 2020 Sylwia i Patryk
wejście II – 7 stycznia 2023 Sylwia i Patryk
wejście III – 16 stycznia 2024 Sylwia, Patryk, Miłosz, Jasiek

Trochę za późno dojechaliśmy z dwóch powodów, po pierwsze za późno wstaliśmy, a drugi to za dużo nam czasu zeszło na Wielkiej Sowie. Ale nie żałujemy ani pierwszego ani drugiego powodu 🙂 Nasze ograniczenia wynikały z końcówki dnia i zachodu słońca, do którego pozostało nam ok. pół godziny.

Pogoda troszkę nas wystraszyła, bo dużo śniegu i lekki mrozek, a podejście od Schroniska PTTK Andrzejówka bardzo strome. Auto zostawiliśmy na parkingu pod Schroniskiem i zabraliśmy plecaki z odpowiednim wyposażeniem, czyli na pierwszym miejscu raczki i rakiety śnieżne. Od schroniska na szczyt prowadzi żółty szlak, początkowo po drodze bez wzniesień, aby po chwili skręcić w lewo i do góry. Szlak był już przetarty, więc i my ruszyliśmy bez ociągania się. Daleko nie zaszliśmy i musieliśmy założyć raczki i rakiety śnieżne, gdyż za często zaliczaliśmy poślizgnięcia. Od tego momentu poszło już może nie szybciej, ale dużo bezpieczniej. Na szczęście na szczycie znaleźliśmy się cało i jeszcze za dnia. Kilka fotek pamiątkowych i bez zbędnej zwłoki ruszyliśmy w drogę powrotną do dołu. Sprawdziło się powiedzenie, że lepiej jest podchodzić niż schodzić. Powoli, asekurując się nawzajem udało nam się zejść na dół w ostatnich promieniach dnia. Wskoczyliśmy jeszcze po pieczątki do Schroniska PTTK i ruszyliśmy do Kudowy Zdrój.

Wielka Sowa 1015 m n.p.m. #2

Wielka Sowa odlotowa 😄 wyprawę rozpoczęliśmy we wtorek tuż po uprzednim wyczynie narciarskim na stoku Gór Orlickich w Zieleńcu. Czerwonym szlakiem przeszliśmy ok. 6,5 km mijając po drodze prywatne schronisko “Orzeł”, a następnie zamknięte schronisko “Sowa”. Okazuje się, że jest to fragment Głównego Szlaku Sudeckiego, który niebawem rozpoczniemy. Na szczyt wchodziliśmy z przyjemnością, trasą w niesamowicie zimowym klimacie. Drzewa pokryte były białą szatą delikatnego puchu i wyglądały jakby tańczyły w kółeczku 😋 Janek i Miłosz dotrzymywali nam kroku, niemniej jednak postój pod górę był dla nich niejednokrotnie priorytetem. W połowie drogi na szczyt znajduje się Pomnik Carla Wiesena, który był propagatorem turystyki w Górach Sowich i zaangażował się w budowę pierwszej wieży na szczycie Wielkiej Sowy, a także zainicjował budowę schroniska pod Wielką Sową w postaci przekazania pod niego gruntu.  W końcu po 1,5 h marszu i podejściu 350 m – zdobyliśmy szczyt Wielką Sowa na wysokości 1015 m n.p.m., który jest najwyższym szczytem Gór Sowich. Pod wiatą pożywny popasik (kiełbaska wędzona, pączki i ciepła herbatka), na tle wieży wykonaliśmy zdjęcia pamiątkowe i uzyskaliśmy pieczątki do naszych KGP. Wieża widokowa ma 25 m wysokości i pochodzi z 1906 roku. Ponad 30 lat wcześniej powstała tu konstrukcja drewniana. Uroczyste otwarcie murowanej wieży odbyło się w 1906 roku i nadano jej imię Żelaznego Kanclerza Otto van Bismarcka. Panorama z wieży sięga Śnieżki, Śnieżnika, Broumowskich Sten oraz tajemniczej Ślęży. Obecnie wieża nosi imię Mieczysława Orłowicza 😁 W końcu równym krokiem ruszyliśmy w dół szlakiem czerwonym. W przeciwnym wypadku byłaby bura, gdyż czeka na nas jeszcze Waligóra 👍 krocząc do auta mijaliśmy po lewej stronie stok narciarski usytuowany na górze Sokół. Informacja istotna dla nas, przyszłych płockich narciarzy 😋

Jagodna Płd. 977 m n.p.m. #3

Jagodna Południowa wejście I – 5 listopada 2020 Sylwia i Patryk
Jagodna Północna wejście II – 14 stycznia 2021 Sylwia, Patryk, Miłosz, Jasiek
Jagodna Południowa wejście III – 14 stycznia 2024 Sylwia, Patryk, Miłosz, Jasiek

To już nasza trzecia przygoda z ta górą. Pierwszy raz byliśmy na jej południowym szczycie zdobywając ją do KGP. Drugi raz byliśmy na jej północnym szczycie zdobywając ją do DGP, byliśmy wówczas z chłopcami i jak zauważyliśmy było to równo co do dnia 3 lata temu. Nawet wówczas proponowałem chłopcom aby ze szczytu północnego przejść od razu na szczyt południowy czyli odcinek ok. 1 km ale spotkało się to ze stanowczym sprzeciwem. Nie omieszkałem im tego dzisiaj przypomnieć i teraz tego bardzo żałowali. Jagodna w dniu dzisiejszym zaplanowana była jako druga i to pewnie dlatego motywacja i chęć walki u chłopców była już dużo mniejsza. My natomiast nie daliśmy za wygraną i po zaparkowaniu na poboczu, tak jak za pierwszym razem ruszyliśmy niebieskim szlakiem na szczyt. Droga początkowo prowadziła wąską ścieżką przez las aby po chwili dotrzeć do drogi przeciwpożarowej czyli szerokiej i łagodnej prowadzącej już do samego szczytu. Obok drogi cały czas wiła się ścieżka rowerowa, która o tej porze roku nie miała amatorów. Droga na szczyt minęła nam bardzo szybko. Na wieżę postanowiliśmy nie wchodzić ponieważ chmury były bardzo nisko i wiał silny zimny wiatr. Zatrzymaliśmy się za to pod wiatką obok wieży gdzie obecnie znajduje się skrzyneczka ze stempelkiem i zjedliśmy kanapki popijając ciepłą herbatką. Tak pokrzepieni zrobiliśmy jeszcze kilka zdjęć i ruszyliśmy w drogę powrotną, która minęła nam jeszcze szybciej gdyż chłopcy doznali powrót mocy i biegali, rzucali się śnieżkami i tarzali się w śniegu. Sam szlak niebieski nie był bardzo zaśnieżony, dlatego szło się łatwo w przeciwieństwie do drogi dojazdowej.

Orlica 1084m n.p.m. #2

wejście I – 5 listopada 2020 Sylwia i Patryk
wejście II – 14 stycznia 2024 Sylwia, Patryk, Miłosz, Jasiek

W końcu wszyscy razem! Hurra! Ferie zimowe 2024 roku w Sudetach z chłopcami 🙂 Dzień wyprawy na Orlicę rozpoczynamy spontanicznie od zwiedzania Kaplicy Czaszek w miejscowości Czeremna/ Kudowa-Zdrój. Podczas wyjazdu sylwestrowego 2023 do Kudowy-Zdrój odwiedziliśmy to miejsce. W związku z tym, bilety kupiliśmy tylko Jankowi i Miłoszowi. Chłopcy byli pełni obaw z uwagi na nazwę obiektu. Nie mniej jednak zdecydowali się na ten krok. Jakie wrażenia po wyjściu? Miłosz nie odezwał się słowem, Janka rozbolała głowa. Nic w tym dziwnego, gdyż ściany i sufit Kaplicy Czaszek z 1776 roku wyłożono 3 tysiącami czaszek i piszczeli ludzkich. W piwnicy znajduje się jeszcze 21 tys. czaszek i kości zmarłych na cholerę w czasie epidemii panującej w okresie wojny 30-letniej, a zebranych w rejonie Kudowy-Zdrój, Dusznikach-Zdrój oraz Polanicy-Zdrój. Założycielem kaplicy był Czech, proboszcz tutejszej parafii, Wacław Tomaszek. To z jego inicjatywy rozpoczęto proces gromadzenia ludzkich kości celem upamiętnienia ich istnienia.

Wejście na Orlicę rozpoczęliśmy szklakiem zielonym z przystanku niedaleko pensjonatu Przystanek Alaska. W bajkowej zimowej scenerii, szlakiem zielonym byliśmy wręcz uwiedzeni urokami natury, która zafundowała nam atrakcje dla ducha. Janek i Miłosz byli niesamowicie przejęci tą wyprawą, gdyż mogli w pełni oddać się zabawie w śniegu. Trasa przyjemna, nieskomplikowana o niskim stopniu trudności pokonana przez nas w ciągu 1,5 h na odcinku 5 km. Ku naszemu zaskoczeniu, od czasu ostatniego wejścia na Orlicę, zaobserwowaliśmy wybudowaną wieżę widokową, na którą wraz z dziećmi weszliśmy. Zdjęcie na szczycie (50 m od wieży widokowej) i popasik w wiatce pod wieżą, a następnie zejście do auta w celu przemieszczenia się na kolejny szczyt – oto jak minęła nam wyprawa na Orlicę.

Ślęża 718 m n.p.m. #2

wejście I – 7 listopada 2020 Sylwia i Patryk
wejście II – 13 stycznia 2024 Sylwia, Patryk, Miłosz, Jasiek

Po bardzo długiej przerwie w zdobywaniu z chłopcami Korony Gór Polski ruszyliśmy ponownie na szlak … przygód. Już w drodze do Kudowy-Zdroju jako pierwszy szczyt zaplanowaliśmy Ślężę. Głównie dla rozprostowania nóg, ale i też, że po drodze postanowiliśmy skręcić nieco z trasy i wejść na tą historyczną górę, będącą religijnym kultem solarnym, miejscowych plemion z początków epoki brązu. Szczyt Ślęża zalicza się nie tylko do Diademu Polskich Gór, Korony Gór Polski, ale również do Korony Sudetów, Korony Sudetów Polskich i Zdobywcy Polskich Gór. Kult plemion słowiańskich widoczny jest zresztą do dzisiaj, a nawet stanowi pewną turystyczną atrakcję m.in. starożytna rzeźba niedźwiedzia w kamieniu znajdująca się na szczycie. Oprócz tych pozostałości kultu, na szczycie znajduje się Dom Turysty PTTK oraz  Kościół. W tym pierwszym znajduje się pieczątka, która jest obowiązkowym elementem do zdobycia odznaki Korony Gór, ale również miejsce na popas 🙂 Kupiliśmy chłopcom Coca-Colę w nagrodę za dzielne podejście, a Sylwia kupiła nam po znaczku Liczyrzepy, która będzie wspaniałą pamiątką dla nas, zwłaszcza po lekturze pt. „Schronisko, które przestało istnieć” Sławomira Gortycha. Na parkingu załapaliśmy się na darmową  herbatę i pomidorówkę, chyba obywał się jakiś event. Ruszyliśmy z Przełęczy Tąpadła, a samo podejście odbyło się po szlaku żółtym 1,5h w górę i 0,5h w dół z przewyższeniami nieprzekraczającymi 400m. Generalnie było ślisko przy dość umiarkowanym poziomie śniegu na szlaku. Niewykluczone, iż przydałyby się raczki na butach. Nie mniej jednak nikomu nic się nie stało. Zatem bezpiecznie zeszliśmy ze szczytu. Na parkingu jak i na szlaku było trochę ludzi, ale nie na tyle dużo, aby stwierdzić, że było to uciążliwe. Ogólnie stwierdziliśmy z Sylwią, że bardzo miło było tu wrócić po raz drugi i równie chętnie wrócimy to po raz trzeci z moją mamą. Byłoby cudownie!

Gromnik 390 m n.p.m.

Gromnik to przyjemny spacerek na koniec naszego wyjazdu. Trzeba było troszkę nadłożyć drogi w bok podczas powrotu, ale przynajmniej dzięki temu będziemy mieli już temat w tej części mapy „domknięty” (chodzi o północny wschód Włóczykija Sudeckiego). Podjechaliśmy już nieco późno i na zegarku pojawił się komunikat, że „za 10 minut jest zachód słońca”, ale trasa na szczyt i ilość przewyższeń z parkingu, gdzie wszyscy pozostawiają auta jest tak krótka i mała, że bezwłocznie ruszyliśmy. Podejście odbywa się na odcinku 300 m przygotowaną drogą z udogodnieniami w postaci przygotowanych stopni, więc wchodzi się praktycznie jak po schodach. Przy drodze na szczyt znajdują się tablice edukacyjne, opisujące faunę i florę okolicy. Na szczycie znajduje się piękna wieża widokowa z zamkniętą klatką schodową, niestety podczas naszej wizyty była zamknięta. Obok wieży znajdują się zabezpieczone i wyeksponowane dla zwiedzających pozostałości lapidarium oraz … informacja o duchu Hansa von Czirne, który w pokucie błąka się po zboczach Gromnika. Tego nie potwierdzamy ani nie zaprzeczamy, po prostu go nie znamy 🙂 albo po prostu go nie spotkaliśmy. Sam szczyt jest rownież bardzo atrakcyjny  pod kątem odpoczynku, gdyż znajdują się ławki oraz miejsce na ognisko. My ze względu na porę jak i nasz powrót do domu, nie spędziliśmy tu dużo czasu, ale może kiedyś przejazdem jak będzie pogoda miło będzie tu wrócić.

Ostra Góra 360 m n.p.m.

Ostra Góra o wysokości 360 m n.p.m. nie była taka ostra 😁

W Nowy Rok 2024 wyzwaniem 😄 obok szczytu Gromnik i Dobroslav była Ostra Góra będąca częścią Przedgórza Sudeckiego i najwyższym szczytem Wzgórz Dębowych będących częścią Wzgórz Niemczańsko-Strzelińskich. Przewyższenia rzędu 108 m pozwalały na delektowanie się trekkingiem w cudownych okolicznościach przyrody. Z powodu warunków po deszczu, w obawie przed postojem ‘na stałe’ ~ zaparkowaliśmy samochód w miejscowości Wojsławice poniżej zaplanowanego nadkładając ok. 1 km do Arboretum Wojsławice. To właśnie tu znajduje się Ogród Botaniczny Uniwersytetu Wrocławskiego, którego powierzchnia wynosi 62 ha, na której znajdują się ogromne zbiory rzadkich odmian roślin i krzewów (w tym 8 tys. odmian rododendronów), a także wystawy skał i minerałów Dolnego Śląska. Warto było zobaczyć z daleka rozpościerające się w różnych kierunkach zadbane ścieżki pośród licznej roślinności 👍 Cudowny klimat, fantastyczna pogoda , cisza, spokój i rewelacyjne towarzystwo, bo “nieważne gdzie, ważne z kim”.  Po drodze minęliśmy przepiękny, zadbany ogród botaniczny. Dotarliśmy w końcu do Skrzyżowania pod Ostrą następnie do Przełęczy pod Ostrą. Teraz już tylko pod górę, Ostrą Górę na poziom 360 m n.p.m. Ku naszemu zaskoczeniu tuż obok szczytu była wieża widokowa. Szybko ruszyliśmy w jej kierunku, aby wspiąć się i podziwiać okoliczny krajobraz. Ale cóż to ma znaczyć…? 😏 Ja nie wierzę, że nie można wspiąć się na tę wieżę 😭 Wieża widokowa na Ostrej Górze powstała w 1930 roku z inicjatywy Towarzystwa Górskiego w Niemczy. Otwarcie wykonanej ze stali wieży miało miejsce w sierpniu 1930 roku. Wcześniej tj. od 1893 roku wieża była drewnianą. Widok z 18 m wieży na Góry Bardzkie, Góry Złote, Góry Sowie czy Masyw Śnieżnika, Masyw Ślęży uniemożliwia obecnie tragiczny stan techniczny wieży. Mianowicie, ruiny wieży pokryte są korozją i nie posiadają licznych stopni już na podejściu, ale również na kolejnych etapach konstrukcji stalowej. Widać brak dofinansowania do atrakcji turystycznej, która stanowi okruchy pamiątek z przeszłości. Całą wyprawę czerwonym szlakiem odbyliśmy w ciągu 50 min. na odcinku 3,4 km ukontentowani klimatem Przedgórza Sudeckiego. Czy zachęcamy do wyprawy w ten kierunek gór? Zdecydowanie TAK 👍 Tutaj odpoczniesz, zaznasz spokoju i sam zdecydujesz, którym spośród licznych szlaków turystycznych będziesz chciał przemierzać i delektować się urokami przyrody Niemczańsko-Strzelińskiej 👌

Strona 2 z 17

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén