Kolejną noc podczas naszego bieszczadzkiego wyjazdu spędzamy, zgodnie z wypracowanym już rytmem, w samochodzie. Tym razem wybieramy urokliwe miejsce tuż przy wieży widokowej „Szcznerbanówka”, nieopodal Przełęczy Przysłup za miejscowością Żubracze. Noc mija względnie spokojnie – w ciszy przerywanej jedynie przez kilka samochodów, które zatrzymują się na krótki postój.

Rano budzi nas niesamowity widok – lekko przymglony krajobraz, a wokół pokryte szronem szczyty Stryb i Hyrlata, wyglądające jak z pocztówki. Ale największe wrażenie robi Wołosań, który jawi się w oddali jako nasz dzisiejszy cel.


Zostawiamy samochód przy drodze w Żubraczem i ruszamy zielonym szlakiem, prowadzącym wzdłuż szemrzącego potoku Wołosań. Początek trasy to wciąż jesienny klimat – wilgotne liście, błotnisty grunt i chłodne, ale jeszcze nie zimowe powietrze.

Po około 1,5 km szlak zaczyna się piąć ostro w górę, las staje się gęstszy, a my wkraczamy w coraz bardziej zimową krainę. Z każdym metrem robi się bielej, drzewa przybierają bajkowy wygląd, a śnieg zaczyna delikatnie skrzypieć pod butami.

Wędrujemy w stronę szczytu Przysłup (1006 m n.p.m.) – pierwszego szczytu na naszej trasie. Choć warunki stają się trudniejsze, jesteśmy dobrze przygotowani. Świeża warstwa śniegu i lodu sprawiają, że raczki znów okazują się niezastąpione.


Grzbiet między Przysłupem a Wołosaniem prowadzi przez niezwykły las – jakby zawieszony między porami roku. Światło leniwie przebija się przez zamarznięte konary, a cisza przerywana jest tylko naszymi krokami.
Po około 5 km docieramy do skrzyżowania szlaków – zielonego i czerwonego, będącego częścią legendarnego Głównego Szlaku Beskidzkiego. Skręcamy w lewo i już po kilkuset metrach zdobywamy nasz cel – Wołosań (1071 m n.p.m.).


Szczyt wita nas scenerią rodem z bieszczadzkiej bajki – drzewa skute lodem, szlak pokryty świeżym puchem, a nad głowami przejrzyste niebo z zawieszonymi chmurami. Zimowa cisza ma swój własny głos – ten, który słyszy się tylko na takich wysokościach.
Po krótkim odpoczynku ruszamy tą samą trasą z powrotem, planując jeszcze jedno podejście – na sąsiedni Łopiennik, który kusi nas swoją dzikością. Ale to już opowieść na kolejną kartę z Diademu Gór Polski…
Informacje praktyczne – Wołosań (1071 m n.p.m.):
Pasmo: Bieszczady Zachodnie
Szlak: zielony z Żubraczego do skrzyżowania pod Wołosaniem, dalej czerwonym GSB
Dystans w obie strony: ok. 11 km
Czas przejścia: ok. 4 godziny (bez dłuższych postojów)
Trudność: umiarkowana (w zimowych warunkach wskazane raczki)
Warto zabrać:
Raczki (szlak miejscami bywa bardzo śliski)
Latarkę czołową (w zimie wcześnie robi się ciemno)
Termos z ciepłą herbatą

Podsumowanie:
Wołosań to nie tylko najwyższy szczyt pasma granicznego w Bieszczadach Zachodnich, ale też miejsce wyjątkowo urokliwe zimą. Choć nie oferuje rozległych panoram, rekompensuje to atmosferą odludnych szlaków, ciszy i dzikiej przyrody. Wędrówka przez śnieżny las, kontakt z nieskażoną naturą i świadomość podążania fragmentem Głównego Szlaku Beskidzkiego czynią tę wyprawę niezapomnianą.