hmmm mam dziwne wrażenie, że już tu kiedyś byliśmy. A taak na Skopcu i wystarczyło się tylko kawałeczek w bok przejść i mieć pełnię satysfakcji. Ale czemu to robić piękną jesienią jak można zimą w nocy 🙂
Wracając z Bieszczad, pod drodze, w celu rozprostowania kości. Pierwsze nasze nocne wejście na szczyt, no i padło na Łysice. Przeglądając różne informacje o górach mieliśmy silne poczucie niesmaku jak dowiedzieliśmy się, że najwyższym szczytem Gór Świętokrzyskich nie jest jak myśleliśmy Łysica tylko jej drugi wierzchołek o nazwie Skała Agaty położony od tego bardziej znanego szczytu jakieś 600m. Aby dopełnić nasze poczucie satysfakcji postanowiliśmy odbyć te 600m 🙂 oczywiście w nocy, a wcześniej wchodząc oczywiście na Łysicę 2km. Taka to historia.
Wątkowa to Beskid Niski ale nie dajcie się temu zwieść, to są góry jak każde inne i można się spocić ale za to bardzo przyjemnie a Wątkowa jest wyjątkowa! 🙂
Udaje się nam wrócić ponownie w Bieszczady. Obecnie nie są już zielone a białe ze względu na porę roku. Długa podróż a więc i mało czasu dlatego wybieramy wersję leniwą i ruszamy z Przełęczy Przysłup. Pandemia jest w etapie wzrostowym a więc i zaczynają się problemy z kwaterami. Nie mamy nic zarezerwowane i dopiero po zejściu uda nam się w Sanoku zarezerwować miejsce na nocleg, za to bardzo przytulne i urokliwe. Są siły i czas a więc zwiedzamy leniwie Sanok w pandemii, spotykając przy tym samego Mistrza Beksińskiego.
Udaje się nam wrócić ponownie w Bieszczady. Obecnie nie są już zielone a białe ze względu na porę roku. Długa podróż a więc i mało czasu dlatego wybieramy wersję leniwą i ruszamy z Przełęczy Przysłup. Pandemia jest w etapie wzrostowym a więc i zaczynają się problemy z kwaterami. Nie mamy nic zarezerwowane i dopiero po zejściu uda nam się w Sanoku zarezerwować miejsce na nocleg, za to bardzo przytulne i urokliwe. Są siły i czas a więc zwiedzamy leniwie Sanok w pandemii, spotykając przy tym samego Mistrza Beksińskiego.
Miał być Czerwony Klasztor ale z polecenia miłego Pana u którego nocowaliśmy wybraliśmy się na szczyt Lubania i nie żałowaliśmy tej decyzji. Rozpościerająca się panorama z wieży widokowej arcypiękna. Wycieczkę tez udało się zaplanować jako pętlę a nie w tą i z powrotem. Piękne uwieńczenie pobytu w Pieniach zdobyciem szczytu w Gorcach.
To jest właśnie to. Piękno i natura Pienin. Nie wiemy jaki jest widok z Wysokiej bo podczas szczytowania była w chmurach ale tu widoki były książkowe. Podziwiając krajobrazy wypełniło nas marzenie przejścia z najbliższymi z Wąwozu Homole przez Wysoką dalej przez Wysoki Wierch do Szczawnicy. Kiedyś spełnimy i to marzenie.